sobota, 20 września 2014

Rozdział 9

-Cholera!- krzyknęłam od razu zasłaniając usta ręką. Szlag mogli nas usłyszeć.
-Rose? Coś nie tak?- razem z Christianem siedzieliśmy skuleni pod oknem.
-Tam zostało zaklęcie, list i...  Lydia- oburzona wstałam. A niech to. Szlag by ich trafił. Niech mnie zobaczą i po sprawie, przecież wiedzą, że tu jestem.
   Ignorując protesty Ozery wpadłam do środka jak burza.
-Wy...- stanęłam zaskoczona. Strażnicy jakby wyparowali. W pomieszczeniu była tylko Lydia.
-Co się stało- usłyszałam głos dziewczyny.
-Co się stało? Przecież... . Nie ma ich! Jak?- zaczęłam się rozglądać.
-Rose... musisz ruszać- do kieszeni wpakowała mi zaklęcie razem z listem, którego nie przeczytałam.
-Pieniądze?- zdziwiłam się kiedy wyciągnęła z portfela gotówkę.
-Jak dojedziesz?
-Jestem dampirem, Rose Hathaway... i naprawdę będą mi potrzebne te pieniądze- wzięłam od niej banknoty. Kuzynka Christiana uśmiechnęła się.
-Jedź do Denver... Stan Kolorado- dodała. Oczywiście znałam wszystkie stany, ale nie znałam wszystkich miast.
-Po co?
-Tam zapisz się do szkoły...
-Ja nie chcę wyjeżdżać z kraju, zmieniać nazwiska i zapisywać się do lokalnego liceum, w którym mam stać się niezauważalna! Ja zawsze jestem popularna... nawet wśród ludzi!
-Rose ma za dużą pewność siebie- rzucił Christian idąc po ciastko.
-Ktoś musi!- Lydia zaśmiała się.

  Późnym wieczorem już siedzieliśmy w samochodzie, który pożyczyliśmy od jakiejś kobiety na czas dłużej nieokreślony.
  Christian uparł się, żeby wziąć Lydię. I takim o to sposobem z dwójki zrobiła się trójka. Było mi to obojętne, byleby nikt mi nie wchodził w drogę. Musiałam znaleźć Lissę. To był cel naszej podróży.
Zmęczona dzisiejszym dniem zasnęłam.
-Witaj Rose- o nie! Znowu on!
-Adrian. Daj mi spokój. Chcę spać!
-Przecież śpisz. Słyszałem, że jedziesz do Denver. 
-Skąd to wiesz?
-Cóż, twoja przyjaciółka jest dobrą informatorką.
-Lissa?- spytałam jak głupia.
-Lydia.- chyba sobie robił jakieś żarty.

Od razu się obudziłam. Za oknem świeciły latarnie. Czyli jesteśmy już blisko lotniska.
  Nigdy nie leciałam samolotem. Nie to, że jestem zacofana technologicznie czy coś. Po prostu całe życie spędziłam w Akademii Św. Władimira. Nigdy nie miałam okazji, no może podczas ucieczki z Lissą.
-Rose słyszysz?- kuzynka Christiana szturchnęła mnie w ramię.
-Nie...
-Szepty. Ktoś szepcze- oznajmiła i zaczęła się rozglądać z przerażeniem w oczach. Przestraszyłam się. Bo może i widzi duchy i ja też, ale nie słyszę głosów, a Lydia tak.
  Dziewczyna miała łzy w oczach i z rozdziawioną buzią patrzyła przez okno.
Przejeżdżaliśmy  koło cmentarza. Cóż za niefortunny zbieg okoliczności.
-Christian zatrzymaj się!- Ozera podskoczył na siedzeniu i gwałtownie zahamował. Poleciałam do przodu i uderzyłam w siedzenie.
-Hej- Christin zawołał za wysiadającą kuzynką.
-Myślisz, że naprawdę coś słyszy?- spytałam. Jednak chłopak zignorował moje pytanie i już pędził za Lydią.- Coraz mniej podoba mi się ten pomysł- również wysiadłam i dogoniłam Ozerów.
-To tu- wydukała dziewczyna. A ja tylko popatrzyłam na rząd grobów i drzew. Do tej części nie docierały światła uliczne, ale byłam dampirem. Miałam doskonały wzrok.
-Ludzie. Czy wy też to czujecie? - wypaliłam. Popatrzyli się na mnie ze strachem.- to ironia tak śmierdzi. Nie wydaje mi się, aby było w tym coś szczególnego więc wracajmy.
-Patrzcie- Lydia wskazywała na coś za drzewem.
-Wiecie dlaczego to jest tak przerażające? Bo jesteśmy na cmentarzu!- już miałam zawrócić do samochodu, ale coś przykuło moją uwagę.
  Wielkie żółte oczy wpatrzone w Lydię.
-Co to do jasnej cholery jest?- zapytałam tak cicho, że nikt nie usłyszał. W myślach krzyczałam "Lydia uciekaj", "Rose uciekaj", "Christian idioto powinieneś już dawno nas stąd zabrać". Fakt, że to ja powinnam chronić moroja już się nie liczył. Nic się nie liczyło. Nawet ja nie dałabym rady.
-Co mówisz?- Lydia podeszła bliżej. Chyba oszalała.
-Musimy iść- Christian oprzytomniał.
-Słysze i mam dość. Nie chcę- Lydia zaczęła mówić w kółko jedno zdanie. Złapałam ją za ramię i pociągnęłam w stronę wyjścia z cmentarza. Patrzyła na mnie jak na ducha.
-Rose- słony płyn spływał jej po policzkach- Oni nie ucichnął.

Brak weny i to widać ale... .
Mam pomysł na następne notki.
  Zmieniłam szablon. Jest... czarny i ogólnie można dostać oczopląsu...
Cóż powinnam się zabrać do nauki, ale niestety zaczynam oglądać serial. A ja jestem typem osoby, która preferuje sezon na dzień. Więc żegnaj nauko... witajcie moi przyjaciele. 
  Oczywiście nie porzucę nauki na rzecz dobra ludzkości.
Przepraszam z błędy ale ja już nie ogarniam tych liter.
Wiem krótki rozdział, ale następny będzie dłuższy. Przysięgam!

8 komentarzy:

  1. Super rozdział i w ogóle fajny ten nowy szablon!:D Dodawaj szybko kolejny rozdział!❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG nwm co powiedzieć! Genialny rozdział! Muszę co prawda jeszcze przeczytać poprzednie ale za ten masz wielkiego plusa! Oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedyne co mi się w twoim blogu nie podoba to szczerze mówiąc wygląd :) Ale może poszukaj na zaczarowanych szablonach? Są super! Ja mam stamtąd :)

      Usuń
    2. a no i jeszcze jeśli można spytać co to za piosenka w tle? :D

      Usuń
    3. Colbie Caillat When The Darkness Comes :D

      Usuń
  3. Super rozdział ^-^
    Czekam na kolejny a tymczasem przeczytam poprzednie bo szczerze mówiąc się pogubiłam(Po prostu taki ze mnie nieogar to nie twoja wina XD )
    Zapraszam i życzę weeeeeeeeeeeny! ^^
    http://assarii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne, uwielbiam, kocham !
    Czekam na kolejne z niecierpliwością ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. No, no. Muszę już na wstępie powiedzieć, że bardzo podoba mi się postać Rose :3. Taka pewna siebie. Rozdział nie był zły, eeej! Co ty gadasz.
    Pozdrawiam: autorka z http://noc-dusz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń