czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 4

Pociągnęłam Dymitra do swojego pokoju. Słabo. Nasza pierwsza randka mogłaby wyglądać lepiej.
-Poczekaj- rozkazałam. Pierwszy raz mogłam się poczuć jak dorosła. Posadziłam mentora na łóżku.- zaraz przyjdę, pójdę po... 
-Posiłki- wychrypiał Dymitr tracąc wiarę w moje możliwości.
-Posiłki? Chcesz jeść w takiej sytuacji?- dopiero po chwili zorientowałam się o co mu chodzi.- och... te posiłki- uśmiechnęłam się przepraszająco. Porozglądałam się po pokoju i wyszłam w pośpiechu.  Błądziłam korytarzami, aż w końcu znalazłam wejście do dormitorium.Stanęłam jak wryta.  Pomieszczenie było wypełnione morojami, dampirami i Lily. Głupio, że tak ją odizolowałam, ale... cóż takie życie rowerzysty.
-Co jest?- spytałam głupio. Tak jakbym nie wiedziała, że do szkoły wdarły strzygi, a wszystkiemu winna jest ...
-Do szkoły wdarły strzygi, a wszystkiemu winna jesteś ty- Mia oskarżycielsko krzyknęła. Co za ironia losu.
-Nieważne- odparłam. Wcisnęłam się w głąb tłumu.- jakiś strażnik, o nie imieniu Dymitr, jest w tej sali?- wołałam.
-Rose Hathaway- Kirowa
-Melduję się.
-Poinformowano panią, że Wasilisa Dragomir została zamieniona w strzygę?- dzięki za przypomnienie.
-Tak.-Jeśli spotka pani strażnika Belikova, proszę mu przekazać, że stanie przed sądem.
-Dymitr jest ciężko ranny- zaoponowałam. Nie mogłam powiedzieć, że moja najlepsza przyjaciółka chciała go zabić. Musiałam szybko zniknąć i się rozpłakać. Już dłużej nie mogłam tego w sobie tłumić. Chciałam krzyczeć.- muszę poszukać Lisse.
-To niemożliwe- miałam jej powiedzieć, że Liss jest aniołem? To zmienia postać rzeczy. Można ją chyba uratować.-Ona... jest... dobrą przyjaciółką. Na pewno by chciała, żebym ją odszukała... i zabiła- Kirowa zrobiła minę jakby mi współczuła.
-Na pewno- i odeszła. Zdenerwowana chciałam odetchnąć świeżym powietrzem, przemyśleć.Życie jest do bani. Jesteśmy stworzeni do upadku. Powoli wpadam w depresję, ale nikt by się tym nie przeją. "To dlatego, że straciła koleżankę" mówiliby. Myślałam, że Lissa będzie królową, a ja jej strażniczką. Że Dymitr jednak coś do mnie poczuje, że Christian Ozera zostanie naszym przyjacielem, że Mia się od nas odczepi i Lily zostanie wydalona ze szkoły. Teraz wiem, że moje plany były do kitu. Źle myślałam. Popełniłam błąd, że tak myślałam
.-Rose- Ashton. Dopiero co chciałam, żeby wyleciała ze szkoły.  Lily złapała mnie za ramiona i spokojnym uspokajającym głosem powiedziała niezrozumiałe dla mnie słowa. Przed oczami zamigotały mi czarne plamki, a potem już była tylko ciemność.

-Księżniczka. Niezły wybór- nie wiadomo z jakiego powodu byłam w głowie Lissy. Czyli jednak nasza więź nadal istniała. A może to wina Lily? Może ona to zrobiła. - będą chcieli ją zabić, nie będą wiedzieli, że można ją ocalić.
-Jak?- z "moich" ust wydobyło się pytanie, na które Lissa bardzo chciała znać odpowiedź. Ona wiedziała, że jestem w jej umyśle. Chciała mi dać wskazówkę.
-Istnieje zaklęcie, które srebrny kołek musi wchłonąć. Potem trzeba przebić ci serce- nie widziałam kto do mnie mówi ale wiedziałam, że to była prawda.

-Roza- ten głos wyrwał mnie od Lissy.
-Musisz mnie nauczyć przeklinać po rosyjsku. Wtedy będę sobie szeptać pod nosem jakim idiotą jesteś, że do mnie się odezwałeś- Dymitr stał przede mną w zakrwawionym płaszczu- czy ty?
-Tak. Wyszedłem, żeby cie poszukać.
-Przepraszam. Miałam wizje. To znaczy więź. Istnieje sposób na to, by Lissa wróciła- nagle mnie olśniło. W pokoju  morojki była karteczka. Zaklęcie, któro może "ożywić" Dragomorówne. Ale... Ale coś mówiło mi żebym została z trenerem.  Przysunęłam się do Belikova. 
-O Jejciu Jejciu- wymsknęło mi się. Co ja właściwie robiłam? 
-Rose-Dymitr spią się. Byliśmy przed dormitorium i każdy mógł zobaczyć tą dziwną scenę. 
-Nie mam pojęcia o co mi chodzi- wydukałam. Wiedziałam, że o czymś zapomniałam. To było ważne. Ale nie mogłam oderwać się od myśli, że to Dymitr mnie bardziej potrzebuje. 
-Ja nie mam pojęcia o co mi chodzi- trener obją moją twarz-to jest złe, Rose.
-Wiem- tracąc zdrowy rozsądek przycisnęłam usta do jego ust. To jest złe, Dymitrze. To jest złe i chociaż jego wargi były jak magnes oderwałam się od niego tak szybko jak się zbliżyłam. 


1 komentarz:

  1. Baardzo mi się podoba ten rozdział czekam na następny :)
    Wytrwałości w pisaniu :)
    http://lukseer.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń